Relacja z przesłuchania Baaby [na żywo]

Witajcie w relacji na żywo z przesłuchania nowej płyty grupy Baaba pt. „EasterChristmas”. Odnotowywanie kolejnych pozycji w katalogu tego warszawskiego zespołu stało się na tym blogu swoistym rytuałem, m.in. dlatego, że zawsze można dać jakiś prowokujący tytuł, np. Ta Baaba mi się podoba, Gruba Baaba, Niedobra Baaba, Moja trzecia Baaba, Baaba metalowa, Baaba pracuje nad nową płytą, Rozbieramy Baabę na części, Rozmowa z Baabą itd. Dziś będzie dla odmiany na poważnie, bo Baaba nagrała być może najlepszą, a na pewno jedną z najbardziej intrygujących płyt w swoim dorobku. A zatem, wzorem serwisów sportowych i politycznych: w pierwszej osobie liczby mnogiej i po kolei, minuta po minucie.

-38’13” Zaczynamy naszą transmisję od odnotowania, że album -37’55” przesycony jest ewidentnie atmosferą tytułowego święta, tu bardziej nawet fiesty. -36’55” Melodie instrumentów dętych (gościnnie: Piotr Janiec i Tomasz Ziętek) zakłócone są tu i ówdzie syntezatorowym, rytmicznym motywem przypominającym elektroniczne korzenie Baaby. -35’17” Bo czy ktoś pamięta słynną kompilację „Warszawa. Ścieżka dźwiękowa” zebraną przez Tomka Platę w czasach „City Magazine” i „Osiedle przyjaźń”? To jest ten baabi warszawski klimat retro, ze starych ścieżek dźwiękowych właśnie. Ścieżki te bywały ostatnio u Baaby dość otwartym leitmotivem, m.in. na nieco chłodniej przeze mnie przyjętej Komedowskiej płycie „The Wrong Vampire”. -34’17” Jeśli chodzi o sposób patrzenia na melodię, podobne rzeczy mniej więcej w tym samym czasie zaczęła robić na przykład norweska grupa Jaga Jazzist, ale miło sobie przypomnieć, że Tomasz Duda (tu – klarnet basowy) też potrafi. -29’35” Mocno poszatkowana rytmicznie – co wydaje się wyróżnikiem tej płyty – muzyka z motywami stylizowanymi na peerelowski jazz-rock, a zarazem na scenę progresywną lat 70. -27’54” Jan Młynarski to był dobry transfer, wspólnie z Piotrem Zabrodzkim mają rok dość, przyznajmy, wyjątkowy. -23’55” Ale i tak co pewien czas Bartek Weber przypomina o esencji tej muzyki, która od lat tkwi w motywach rodem z XX-wiecznej kameralistyki, albo z kreskówek – to wbrew pozorm zazębiające się światy – albo wreszcie ze sceny tzw. kameralistów rockowych wywodzącej się gdzieś z nurtu Rock In Opposition (zapytamy go o to w najbliższej audycji Nokturn w Dwójce radiowej już w czwartek). -20’03” Na pewno jednak, przynajmniej jak do tej pory, żadna płyta Baaby tak dobrze nie ogrywała funku w partiach rytmicznych, no ale jak już wspominałem: Młynarski, Zabrodzki… -17’43” Jak zwykle pojawiają się jakieś melancholijne ody do library music z poprzednich dekad – to rodzaj wpływu, który Weber wniósł także do flagowego dla całej warszawskiej sceny zespołu Mitch & Mitch (bo nie sposób nie wspomnieć o środowisku związanym ze świętującą 10-lecie wytwórnią Lado ABC w dodatkowo bardzo dobrym dla niej roku). A przy tym jeden z najciekawszych momentów na tej nowej płycie (jesteśmy przy utworze nr 5). -13’05” Co więcej, mam wrażenie, że są tutaj wręcz nawiązania do nurtów techno, tyle że wykonywanych metodą uczłowieczania tej muzyki i wprowadzania jej na łono jazzowego składu. Bo też -11’20” jest dziś Baaba (już na poprzednich wydawnictwach były jasne dowody) w największym dotąd stopniu rozegranym, dobrze współdziałającym kolektywem. Któremu mimo dowcipnego i swobodnego charakteru muzyki zdarzają się błyski całkiem poważnej wirtuozerii, co -7’06” w utworze numer 9 daje fantastyczną krajową wariację na temat afrobeatu. To ten moment, który z miejsca trafia do historii Baaby, zanim album odpłynie w kierunku -2’07” karaibskiej egzotyki i naiwnych wpływów muzycznych nurtów lat 50. Tym razem obyło się bez żadnych odniesień do metalu. No i dobry czas, ale akurat Baaba zna jego wartość i nie przynudza nigdy. -0’00”

BAABA „EasterChristmas”
Lado ABC 2014
Trzeba posłuchać: 1, 3, 9. W ramach cyklu PŁYTY I TY polecam zakup fizycznego wydawnictwa z oryginalnym, trudnym do odszyfrowania zapisem tytułów.
Na prezent dla: Sympatyków sceny warszawskiej, widowni klubów Jazzgot (R.I.P.), Galeria Off (R.I.P.), Powiększenie (R.I.P.) i Pardon To Tu. Słuchaczy mających słabość do soundtracków z polskich bajek z okresu PRL i zappowskiego surfowania poprzez motywy kultury popularnej, a wreszcie dla publiczności koncertowej Baaby, której powinno się też zebrać dość dużo.