Jest muzyka, jest turystyka

Zaczyna się festiwal Tauron Nowa Muzyka w Katowicach, który potrwa do niedzieli i był dla mnie bezpośrednim impulsem do skreślenia paru słów o grupie BOKKA (i nie tylko) i anonimowości w bieżącej „Polityce”. Ale czy w tym roku pojadę do Katowic po anonimowość? Nie tylko. W tym roku przede wszystkim pojadę tam jako turysta. Bo to ten festiwal, dla którego chyba największą wśród polskich imprez rolę odgrywa – jak to się mówi – miejscówka. W tym wypadku tereny KWK Katowice, a w tej chwili także Nowego Muzeum Śląskiego. O nowej urbanistycznej koncepcji tego miejsca trochę się już pisało, a będzie jesienią dużo więcej. Mają nawet festiwalową ofertę dla zwiedzających. Będę się więc czuł trochę jak turysta, mimo że zestaw artystów, którzy w tym roku tu zagrają jest elektryzujący.

Przede wszystkim jestem ciekaw, jak zabrzmi wspólny koncert Jaga Jazzist z orkiestrą Aukso, która już parokrotnie udowodniła, że przedsięwzięcia tego typu – czyli nietypowe – bardzo lubi. Płyta Norwegów z Britten Sinfonią była udana, tu może być jeszcze ciekawiej. Międzynarodowych aliansów pojawi się zresztą na głównej scenie TNM więcej: Neneh Cherry (na zdjęciu obok) wystąpi z brytyjskim duetem RocketNumberNine, a grupa Mitch & Mitch z niemieckim ekscentrykiem Felixem Kubinem. Jeśli doliczyć do tego Pink Freud grających Autechre (udowodnili już, że potrafią po fragmentach, teraz zagrają longiem), duet Skalpel z formacją J&J i Marcina Maseckiego z Polonezami, zauważymy, że Nowa Muzyka wychodzi mocniej w kierunku muzyki nowej, a nie tylko elektronicznej. Ten rozsądnie i skromnie prowadzony festiwal z czasem zmienił się w imprezę zaskakująco szeroką stylistycznie.

Oczywiście, kręgosłupem jest cały czas szeroko pojmowana scena klubowa i okolice. Jest więc set na urodziny wytwórni Hyperdub, którego spodziewalibyśmy się po czołowej imprezie elektronicznej. jest duży showcase czołowej polskiej wytwórni You Know Me. Są The Field, Theo Parrish i Actress, którzy sami w sobie stworzyliby jeszcze kilka lat temu wystarczająco pociągający line-up festiwalowy. Ale najbardziej cieszy mnie skład sceny Carbon Atlantis, gdzie w dwa dni można zobaczyć i usłyszeć czołówkę artystów z szeroko rozumianej sceny alternatywnej – Roberta Piotrowicza, Starą Rzekę, Piotra Kurka i innych, a wszystko właśnie w Muzeum Śląskim, na poziomie -4. Cóż, jeśli tak się zaczyna, to zapowiada się nam najbardziej undergroundowe muzeum w Polsce.

O nowych albumach nieco więcej przez cały przyszły tydzień, bo zgubiłem noty płytowe w tym tygodniu, w pogoni za anonimowością. A recenzje Aphex Twina, Craiga Leona, Spoon i paru innych czekają. Tyle że w tym momencie nawet ja, zwolennik odbioru muzyki z płyt, muszę skapitulować i wsiąść do pociągu do Katowic. Nowa Muzyka jest pod każdym względem wielkim hubem turystycznym. Jednocześnie pozostaje symbolicznym końcem sezonu letnich imprez, ale już jest zapowiedzią tego, co będzie się działo we wrześniu i październiku. Skończą się wakacje, zacznie Sacrum Profanum, Unsound i Avant Art – i tylko relacje kolejowe się zmienią, zamiast Katowic – Kraków i Wrocław. Jest muzyka, jest turystyka.