ATP przyjeżdża na Off Festival!

Usiłowałem właśnie zrestartować drugi blog, żeby sfotografować kilka ładnych i przyjemnych muzycznie winyli, które się ostatnio pojawiły, gdy wtem… okazało się, że opisywany przeze mnie Dean Wareham (znany z Galaxie 500 i Luny, no i z duetu Damon & Naomi Dean & Britta rzecz jasna) przyjedzie na before party Off Festivalu. Takiego dnia zero jeszcze katowicki festiwal nie miał. W czterech miejscach w mieście już 31 lipca odbędą się koncerty Loop, Earth, Dirty Beaches, Normal Echo, Amen Dunes, Adama Repuchy i Eugeniusza Rudnika. Do tego kilka setów didżejskich – m.in. Artura Rojka. Nie wiem prawdę mówiąc, jak się to wszystko zmieści w programie jednego dnia, ale występ Earth na pewno mogę zarekomendować po tym, co widziałem i słyszałem w ubiegłym roku w Krakowie, a co do Loop – zawsze chciałem sprawdzić, czy doradzać należy. Teraz będzie okazja.

Ten cykl poprzedzający właściwą edycję festiwalu firmowany jest przez All Tomorrow’s Parties – ceniony festiwal, który z Offem łączy częściowo stylistyka, a po trosze również zręby kuratorskiego charakteru. Teraz właśnie założyciel ATP, Barry Hogan, stanie się kolejnym z kuratorów Off Festivalu. Ze swojej imprezy uczynił podróżującą markę, więc nie dziwi fakt, że dotrze na inny festiwal muzyki alternatywnej. Ale z drugiej strony – to chyba najdalej na wschodzie organizowany wieczór pod szyldem ATP. Tu relacja z grudniowej brytyjskiej edycji ATP, podczas której festiwal żegnał się z mitycznym już ośrodkiem w Camber Sands, zresztą cyklem pod opieką kuratorską właśnie grupy Loop. Pozostaje mieć nadzieję, że skoro Hogan ma jakieś wolne moce, to będzie Polskę odwiedzać częściej.

Dean Wareham nagrał naprawdę zgrabny zestaw piosenek, ale najbardziej ciekaw jestem tego, co pokaże na miejscu Rudnik. Zapewne bardziej odtworzy utwory niż je zagra, choć kto wie, co może temu towarzyszyć. Na zeszłorocznym koncercie w ramach cyklu Eastern Waves, poprzedzającym nowe wydawnictwa Bołt Records, dawny inżynier Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia nie krył entuzjazmu związanego zarówno z wizją jego muzyki zaprezentowaną przez Maję Ratkje, jak i z samą artystką. Z tego wszystkiego wydał nowy materiał w barwach Requiem Records. Więcej na ten temat wkrótce. Earth to dla niego może trochę mniej naturalne, ale też pewnie inspirujące towarzystwo. Spodziewałbym się więc jakichś deklaracji, nawet jeśli miałyby być związane z zaskoczeniem estetyką amerykańskich drone-rockowców, z pewnością jednego z najwolniejszych zespołów świata.

Marissa Nadler jest jedną z tych licznych artystów, których po raz pierwszy zobaczyłem na Offie, więc dodaję jako załącznik jej najnowszą płytę „July”, którą udało jej się wyprorokować, że wyjątkowo nowa edycja Off Festivalu rozpocznie się jeszcze w lipcu. Tutaj jednak nowości związane z Marissą się kończą i mam spore wątpliwości dotyczące dzisiejszej linii tej muzyki. Wtapianie delikatnych, powłóczystych chórków i wokaliz w materię akustycznego folkowego grania wychodzi Marissie dobrze jak zwykle, imponujące wibrato odróżnia ją błyskawicznie od konkurencji, ale coraz trudniej w eterycznych utworach znaleźć bardziej konkretny punkt zaczepienia. Przelewają się przez uszy – owszem, przyjemnie, ale powoli i monotonnie do nieprzytomności. Swego rodzaju wskazówką, jeśli ktoś chce sobie ten uparty kierunek wytłumaczyć, będzie sprawdzenie osoby producenta – Randalla Dunna, który wcześniej pracował m.in. przy płytach Sunn O))) i właśnie grupy Earth. Wolno, wolniej itd. (no ale ja muszę wziąć poprawkę na to, że to bodaj szósta płyta Marissy w mojej kolekcji; pierwsza, którą przesłuchałem – „Songs III” – w tamtym czasie była sporym odkryciem). A ponieważ tutaj nie znajdziemy nawet hałaśliwych dronów gitarowych, zdecydowanie nie należy słuchać tego w samochodzie w stanach obniżonego ciśnienia. Przynajmniej jeśli chcecie w tym roku w pełni zdrowia przyjechać na Off Festival.

MARISSA NADLER „July”
Sacred Bones/Bella Union 2014
Trzeba posłuchać: „Dead City Emily” i „Holiday In”.