SIERPIEŃ 2013 na ósemkę

Dlaczego na ósemkę? A dlaczego nie… Mój syn poszedł do szkoły i kompletnie nie rozumie całego systemu ocen, w którym piątka ma oznaczać zasadniczo coś dobrego, a jedynka coś złego. I, co najgorsze, nie bardzo mamy jak go przekonać o logice tej skali. Sam się będzie musiał tego nauczyć, śledząc reakcje innych. Dziś mocniej przemawia do niego to, że trzeba chodzić na ósmą. No to może choćby z tego powodu ósemka płyt z sierpnia, o których z różnych powodów wcześniej nie pisałem. Albo cokolwiek – żeby się już po raz kolejny nie usprawiedliwiać lenistwem.

BELLE AND SEBASTIAN „The Third Eye Center”
Rough Trade 2013
Trzeba posłuchać: „I’m a Cuckoo (by the Avalanches)”
Kolejna kompilacja szkockiej grupy zaczyna się mocno, od remiksu The Avalanches z kompaktowego singla. To od razu wskazuje na kierunek – na program składają się rzadsze, singlowe utwory. I pokazuje, że na remiksy (ciekawy i nietypowy dla grupy „You’re Cover’s Blown”) warto tu zwrócić szczególną uwagę. Pokaż mi swoje strony B, a powiem ci, kim jesteś? O B&S w każdym razie świadczą w sposób banalnie prosty: odejmijcie punkt od zestawienia stron A i będziecie mieli własną ocenę. 6/10

DATA70 „Space Loops: The Complete Sessions”
Enraptured 2013
Trzeba posłuchać: np. „The Sound of You and Me”, „World of Harmony”, „Biff! Bang! Pow!”.
Mało kto się zająknął o tej płycie, bo… Po pierwsze – stanowi podsumowanie ukazujących się od par lat serii miniatur elektronicznych brytyjskiego duetu, wydawanych najpierw na siedmiocalowych singlach. Po drugie – są to zapętlone miniatury, mniej więcej minutowej długości, z natury nie rozwijające się, ulotne, choć jednocześnie jeśli chodzi o brzmienie – bardziej twarde, zrytmizowane niż na przykład muzyka z bliskiej stylistycznie wytwórni Ghost Box. A przecież warto, bo tu mamy 50 krótkich form na jednej płycie – dzięki tej oryginalnej formie są jak ekstrakt, tabletki do rozpuszczania, albo porządny prefabrykat, z którego można by wykroić już na własną rękę dłuższe formy. 6/10

FRANZ FERDINAND „Right Thoughts, Right Word, Right Action”
Domino 2013
Trzeba posłuchać: „Evil Eye”.
O tej płycie, przyjętej dość powszechnie jako powrót do formy z okresu debiutu, już pisałem w papierowej „Polityce”, więc tylko słówko: powrót, owszem, ale i powtórka. Potęgą i utrapieniem zespołu jest to, że od razu dopracowali swoje brzmienie. Nawet tutaj, mimo paru bardzo udanych kompozycji, nie potrafili wyjść z cienia samych siebie. 6/10

HIGH DEFINITION QUARTET „Hopasa”
Emarcy/Universal 2013
Trzeba posłuchać: „Estampida”.
Spore zaskoczenie dla tych, którzy znają Piotra Orzechowskiego tylko z preparowania fortepianu i repertuaru Pendereckiego. „Hopasa” to momentami materiał po prostu zachwycający, tak zupełnie wprost – w wypadku pianisty siłą bardzo szerokich umiejętności i kompozycjami, w wypadku reszty zespołu – graniem zarazem klasycznym, a jednocześnie podlegającym nieustannej ewolucji na każdym poziomie: rytmicznym, brzmieniowym i harmonicznym, co czyni z tego jazz totalny. 7/10

KING KRULE „6 Feet Beneath the Moon”
XL 2013
Trzeba posłuchać: „Cementality”, „Easy Easy”, „A Lizard State”.
Czy można jednocześnie inspirować się Morrisseyem i Eryką Badu? Billym Braggiem i jazzem? Początkowo myślałem, że młody człowiek o pseudonimie King Krule to na pewno jakiś didżej z Ninja Tune, szybko okazał się jednak songwriterem z XL Records. Są wprawdzie sample, ale żywy uliczno-punkowo-soul-jazzowy styl dominuje. Styl, a właściwie style – mocno to roztrzęsiony pod tym względem album (co doprowadziło do tego, że ktoś go już określił: „dream pop”, he, he). Chłopak ma 19 lat i olbrzymi talent. Z trudem znoszę jego manierę wokalną, ale jest rozpoznawalny i jeśli nie zejdzie na złą drogę, będą z niego ludzie. I piszę to nie tylko dlatego, że mam w tym względzie zaufanie do odkrywców talentu Adele. 7/10

NO AGE „An Object”
Sub Pop 2013
Trzeba posłuchać: ?
Mój gust przeciął się gdzieś ze stylem No Age, ale mam wrażenie, że to było dawno. Rozłażą się tu wokale, a muzyka trzęsie jak galareta. Być może są to nawet świadome zabiegi, nie cała płyta brzmi źle, ale znaczna jej część mnie męczy lub drażni. Niby to bardzo subiektywne, ale w „An Impression” to No Age robią wrażenie przemęczonych, a tak źle jak w „I Want Be Your Generator” nie grała nawet grupa The Cure za najbardziej amatorskich czasów. Przy czym miała więcej wdzięku. 5/10

RAS G & THE AFRIKAN SPACE PROGRAM „Back on the Planet”
Brainfeeder 2013
Trzeba posłuchać: „Back on the Planet”.
Oglądałem pod koniec sierpnia powtórkę polskiego koncertu Sun Ra Arkestra w telewizji i nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że zespół ten brzmi dość przygnębiająco w porównaniu z oryginalną Arkestrą. Energię, której tam brakowało, można za to bez trudu znaleźć na innych płytach. Dlaczegóż jej nie szukać w okolicach future-jazzu prezentowanego przez wytwórnię Brainfeeder? Płyta Ras G & The Afrikan Space Program nazywa się, wygląda i brzmi, przynajmniej na początku, tak jak mogłaby Arkestra w XXI wieku. Co prawda dalej – gdy tę kosmiczną wizję upraszczają mocne rytmiczne wątki rodem z hip-hopu lub agresywnego dancehallu – traci wdzięk, ale kierunek wskazuje nieźle, w zasadzie nawet kilka kierunków na raz. Na SC można też sobie sprawdzić ciekawy miks pod wiele mówiącym tytułem „Cosmic Tones 4 Mental Therapy”. 6/10

WHITE LIES „Big TV”
Fiction 2013
Trzeba posłuchać: Trzeba było słuchać, jak mówiłem, żeby nie słuchać.
Ja rozumiem, żeby chwalić tych, co dobrze kopiują. Ale promować tych, co udają, że dobrze kopiują? Ale wychwalać tych, którzy symulują, że udają, że kopiują? Ale być wyrozumiałym dla tych, którzy bezczelnie zrzynają od tych, którzy symulują, że udają, że kopiują? To może jeszcze zacząć słuchać White Lies?? 4/10