Wieści dobre i złe

Wiadomości spadło na mnie ostatnio zatrzęsienie i nie chcę robić konkurencji innym blogom, które stale je odnotowują, ale muszę dziś opublikować małą wyliczankę. Zacznę od ogłoszeń. Co do mojego szefowania w dziale kultury „Polityki” (to akurat nie mnie klasyfikować do jednej z kategorii zasygnalizowanych w tytule notki) – ponieważ co i rusz ktoś mnie tu wywołuje do tablicy hasłem „kierownik”, wypada się grzecznie przyznać, żeby i mniej wtajemniczeni mogli się pośmiać z tego, jak nerwowo na to reaguję. Mogę obiecać, że cała zmiana będzie miała niewielki wpływ na charakter notek na tym blogu. Choć niestety może mocno wpłynąć na częstotliwość ich pojawiania się. Może nawet w ogóle na częstotliwość mojego pojawiania się tu i ówdzie poza macierzystą redakcją. A co do całej ważniejszej reszty…

1. Shoegaze doczekał się opracowania książkowego – „A Space In Between” Sama Knee. To, o czym pisałem ostatnio, czyli jak debiut The Jesus And Mary Chain zmienił świat i co było potem. Temat nie tylko pokoleniowy, ale i bardzo aktualny, jeśli spojrzeć na setki dzisiejszych naśladowców.

2. W Katowicach, w miejscowym BWA wystawa Głośno!/Loud!, która wystartowała bez szumu, a głośne jest tu w zasadzie każde nazwisko z osobna. Laurie Anderson – jeśli doliczyć jej przyjazd na sopocki ArtLoop i jeszcze prezentację utworu na Sacrum Profanum, podbija w tym roku Polskę. Szkoda, że tak późno:

Co do innych atrakcji katowickiej wystawy „Głośno!”, część można sobie zrekompensować, zaglądając na YT. Takie czasy, że niejeden wideo-art się znajdzie w internetowej telewizji.

3. Złe wieści z obozu Bociana. Wprawdzie od piątku w kawiarni-sklepie-galerii Nie Zawsze Musi Być Chaos prezentacja wizualnej strony tej wytwórni płytowej (to zasadniczo chyba dobra wiadomość, tym bardziej, że na otwarcie jeszcze koncert Wolframa), to oficjalne maile od kierownika niepokojące: „Trzy ostatnie płyty w Bocian w tym roku i możliwe, że w ogóle: Mats Gustafsson & Paal Nilssen Love, Mike Majkowski, Kevin Drumm”. Pełnej treści tego zdania nie przyjmuję do wiadomości. Obiecuję wydobyć szczegóły w piątek i dodać coś bardziej optymistycznego.

4. „Przekrój” ma zostać zamieniony w jakiś bliżej nieokreślony miesięcznik wydawany przez fundację, a kierownicy (a co!) Ziomecka i Prokop – zwolnieni. A wydawca jak zwykle komunikuje to jako postęp – tutaj więcej, co na tym etapie nawet już przestaje być śmieszne. Gazeta, w której zostawiłem siedem naprawdę fajnych lat, umiera, co na rynku prasy do rzadkości nie należy, ale żeby tak zabijać w torturach, zmieniając co sezon pomysł na tytuł, z reguły na jeszcze głupszy – na to z pewnością nikt nie zasługuje.

5. Kończy się sezon Lado w mieście, co znów jest zarazem wiadomością złą i dobrą, bo chociaż koniec, to za to z przytupem – Warszawska Orkiestra Rozrywkowa wykona w piątek repertuar z „Song Reader” Becka – niedawnej płyty, która, jak wiadomo, nie była płytą, tylko kompletem nut do odegrania. Przedni pomysł, zważywszy na to, że idzie na tył całego zestawu wakacyjnych koncertów.

A skoro jesteśmy przy Lado, dziś płyta, której wyjątkowo często słuchałem w ostatnich tygodniach – Wovoka, czyli kolejna supergrupa w Lado z bardzo wyrazistym pomysłem grania starych, tradycyjnych bluesów i gospelowych pieśni z repertuaru Blind Williego Johnsona. Praźródeł całej amerykańskiej muzyki rozrywkowej, przedwojennych utworów, mocnych i wyrazistych, i w takim tez stylu przedstawionych. Stosunkowo prosto, z nastawieniem na ładne zebranie partii poszczególnych instrumentów i – przede wszystkim – niskiej barwy głosu Mewy Chabiery. Już otwierający zestaw klasyk „John The Revelator”, znany ostatnio masowo m.in. dzięki wersji Depeche Mode (bezwzględnie wielcy fani Johnsona – bo że Led Zeppelin i podobni, to każdy wiedział), ustawia bardzo wysoko poprzeczkę, a zespół od razu pokonuje ją z zapasem. Po czymś takim łatwo z zainteresowaniem dojechać do końca, tym bardziej, że choć żarliwość pozostaje na poziomie „10”, zmieniają się kolory interpretacji, mamy też bardzo szeroką gamę gitarowych konwencji. Muszę powiedzieć, że o ile do surfowego oblicza Raphaela Rogińskiego (Alte Zachen) miałem mimo wszystko lekki dystans, to kupuję w całości. Kapitalny materiał. Do tego bezbłędna gra Pawła Szpury i jeszcze Ola Rzepka na klawiszach, poza tym trochę niezłych gości. PopUp jest na czasie z wywiadem z Rogińskim, ja trochę po czasie z tą notką, ale może ktoś długo był wyłączony i potrzebuje jakiejś muzyki na powrót z wakacji. „Trees Against The Sky” to rzecz na tyle uniwersalna, że można ją zachwalać w ten sposób. Szczerze: nie sądzę, by dla kogokolwiek zetknięcie z tą płytą oznaczało złą wiadomość.

WOVOKA „Trees Against The Sky”
Lado ABC 2013
Trzeba posłuchać: „John The Revelator”, „I’m Gonna Run To The City Of Refuge”.