Dawid Podsiadło über alles

Przesłałem do trzech streamingowych gigantów pytanie o zestawienie najchętniej słuchanych POLSKICH piosenek w serwisie w tym roku, kiedy już działa cała streamingowa konkurencja. Otrzymałem odpowiedź od dwóch: Deezera i Spotify (edit: jest też lista od WIMP – szczegóły niżej). Od tego pierwszego (mającego – przypomnę – dłuższą historię działań w Polsce) dostałem zestaw najczęściej słuchanych wykonawców: Brodka, Myslovitz, Ewelina Lisowska, Dawid Podsiadło, Hey, Bednarek, Kult. To sporo mówi o charakterze pierwszego półrocza 2013. Drugi serwis nadesłał dziś listę, którą warto w tym miejscu opublikować w całości ze względu na to, że chyba nieźle oddaje specyfikę sezonu:

1. Dawid Podsiadło „Trójkąty i kwadraty”
2. Dawid Podsiadło „Nieznajomy”
3. Dawid Podsiadło „And I”
4. Dawid Podsiadło „Elephant”
5. Dawid Podsiadło „Vitane”
6. Dawid Podsiadło „No”
7. Dawid Podsiadło „!H.a.p.p.y!”
8. Dawid Podsiadło „I’m Searching”
9. Mela Koteluk „Spadochron”
10. Brodka „Dancing Shoes”
Źródło: Spotify.com, najczęściej słuchane polskie piosenki od czasu wejścia serwisu na polski rynek

EDIT. Jeszcze WIMP, którego zestaw – albumowy – potwierdza w dużej mierze rozkład sił:

1. Dawid Podsiadło – Comfort & Happiness
2. Mela Koteluk – Spadochron
3. Uniqplan – Wilderness
4. Big Cyc – Big Cyc Wiecznie Żywy
5. Rebeka – Hellada
6. Ewelina Lisowska – Aero-plan
7. Natalia Natu Przybysz – Kozmic Blues
8. Myslovitz – 1577
9. Bednarek – Jestem
10. Novika – Heart Times

Dawid Podsiadło to chyba pierwsze tak celne trafienie rodzimego przemysłu muzycznego od czasu wynalezienia nowej generacji talent showów. Sam z uznaniem pisałem o jego debiucie w „Polityce”, bo choć pop, jest w tym coś więcej niż powód do zgrzytania zębami. Płyta sprzedaje się jak na polskie warunki fenomenalne: wydawca chwali się platyną (30 tys. w warunkach krajowego repertuaru). I tylko jedna uwaga: moim zdaniem śpiewanie po angielsku, choć całkiem przyzwoite, Podsiadle nie służy, spycha go za bardzo w okolice Coldplaya i upodabnia za bardzo do brytyjskich wykonawców (poniekąd powyższe zestawienie potwierdza, że publika woli go po polsku). Słychać to było aż za dobrze w scenicznej prezentacji tego materiału na Open’erze. Choć – z drugiej strony – miło było popatrzeć na to, że młoda krajowa publiczność ma jakiś punkt odniesienia w okolicach muzycznego środka, bo – choćbym i na co dzień nie pasjonował się piosenkami pop – wyznaję pogląd, że bez sensownego punktu odniesienia na środku sceny nie da się stworzyć żadnej sceny. Choćby dlatego, że nic wtedy nie definiuje alternatywności, nie ma opozycji.

Skoro już po paru latach przerwy znalazłem się na Open’erze – po raz kolejny udało mi się zobaczyć koncert Blur i był to jeden z najlepszych występów, jakie w ogóle wydarzyły się na głównych scenach polskich festiwali. I pierwszy koncert tej grupy z rozbudowaną sekcją dętą i chórkami, jaki widziałem. Albarn w średniej dyspozycji, ale się rozgrzał i nawet część publiczności, która „staruchów” kontestowała (bo przyjechała na Arctic Monkeys albo Kings Of Leon) wydawała się przekonana.

Jutro w papierowej „Polityce” kilka refleksji dotyczących Open’era jako zjawiska. A z ostatnich przestojów produkcyjnych wytłumaczę się już niebawem.