Mistrz świata zadupia

Tom Waits jak wiadomo ma szczególne zainteresowania. Kolekcjonuje ciekawostki (moja ulubiona: karaluch może żyć po obcięciu mu głowy nawet kilka tygodni), tworzy złote myśli (moja ulubiona: „Film to przede wszystkim długie oczekiwanie na swoją kwestię. Tak naprawdę bierzesz pieniądze za to oczekiwanie, a grasz za darmo”), fotografuje plamy benzyny na jezdni i wraki samochodów. Z różnych miejsc na świecie przywozi walające się na ziemi śmieci. Na zdjęciu rozgniecionego pomidora rysuje swoją mapę wpływów kulturalnych: Kerouac, Htchcock, Houdini, Bukowski, Skip James, Partch… I tak dalej. Znamy go nieźle i chyba dokładnie tak, jak sobie to wymyślił, między innymi dlatego, że od 35 lat ma wiernego współpracownika: fotografa Antona Corbijna.

Album „Waits / Corbijn” opublikowany dziś przez niemieckie wydawnictwo Schirmer/Mosel to rzecz nie dla każdego. Kosztuje niemało, najłatwiej go kupić wysyłkowo, do tego jeszcze ma limitowany nakład (6600 sztuk). Wykorzystuję więc możliwość, jaka mi się trafiła i zaglądam do środka z myślą o wielu fanach Waitsa, którzy takiej sposobności nie będą mieli. Można oczywiście podejrzeć to i owo tutaj, ale co nam mówi o tej długiej współpracy całość?

Koło ratunkowe rzucają dwaj autorzy wstępów. Jim Jarmusch pisze, że to tak jakby dać aparat Hamletowi, Baudelaire’owi lub Harpo Marxowi. Jest realistycznie, ale nie do końca, klimatycznie, ale w sposób niepodkręcony. Ta książka pokazuje, że aspekt artystyczny u Toma Waitsa pojawia się w każdym rodzaju jego publicznych wystąpień – notuje z kolei Robert Christgau we wstępie numer dwa. Rzadko go widzę w roli krytyka sztuk wizualnych (album jest w zasadzie klasycznym art bookiem), ale znów trafił w sedno: każda poza, w jakiej widzimy Waitsa, to część jego gry, nawet te wszystkie artefakty, które pokazuje na własnych zdjęciach (ostatnich 50 z ponad 272 stron całości – reszta to fotografie Corbijna), wydają się jego wypowiedzią artystyczną jako obsesyjnego obserwatora prowincji, podbijającego znaczenie rzeczy nieważnych. Anonimowe zadupie – to określenie, które obejmuje niemal wszystkie scenerie, w których Waits daje się tu sfotografować: krzaki, pustkowia, stare farmy, nędzne spelunki, opustoszałe magazyny.

Muszę powiedzieć, że na kreację życiową Waitsa też pozwala to wszystko spojrzeć z jeszcze większym podziwem – nie tylko jego charkot, ale otaczający go wiecznie kurz i poznawanie lokalnego świata przez banalne opowieści. Podklejam więc archiwalny tekst o nim swojego autorstwa (sprzed lat dziesięciu, ale chyba ciągle dość aktualny) i ścieżkę dźwiękową dobieram dziś mocno pod kątem Waitsa.

To głos poety Pete’a Simonelliego przyniósł mi w niektórych momentach luźne skojarzenia z Waitsem. Simonelli jest postacią spajającą trzy kolejne części świetnej serii płytowej „Populista” tworzące tryptyk amerykański. I ważną postacią koncertów zeszłorocznego Playback Play, których rejestracją są płyty (relacja z koncertów ze zdjęciami była na PopUp Music).

Cała seria zawiera w zasadzie metamuzykę – ważna jest tu każdorazowo warstwa filozofii, opowieści o muzyce. Ale proszę się nie bać. Tryptyk amerykański to rzecz, która broni się pod każdym względem. Nie jest kalamburem do odczytania dla muzykologów, tylko pełnoprawnym, działającym bardzo wprost dziełem artystycznym, w którym wszystkie elementy ułożyły się chyba najlepiej jak dotąd w całej serii „Populista” prowadzonej przez Michała Liberę.

Trzy krótkie płyty należy odbierać jako całość. Wychodzą poza hasło spotkań Playback Play (słowo mówione i blues). Pierwsza zawiera fragmenty dzienników Johna Lomaxa i poświęcona jest jego legendarnej podróży przez Amerykę w poszukiwaniu lokalnych tradycji muzycznych. Muzycznie mamy pasjonującą, hałaśliwą i momentami przesyconą jakimś kaznodziejskim natchnieniem (Simonelli) wariację na temat bluesa. Polscy muzycy (Biela, Grzegorkiewicz, Lenar) grają tutaj nie jak grupa artystów zebranych pod kuratorskim szyldem, tylko jak rasowy zespół. To pozwala ich uznać za autorów jednej z najlepszych jak dotąd polskich (przejdźmy na chwilę do porządku nad Simonellim) płyt roku.

Nastrój części drugiej – poświęconej niezwykłym pomysłom Harry’ego Partcha (z okresu przedwojennego przenosimy się w koniec lat 40.) i reinterpretującej jego „Eleven Intrusions” – budowany jest przede wszystkim świetną grą włoskiego perkusisty Andrei Belfiego i wejściami największej gwiazdy tej edycji Playback Play, gitarzysty Davida Grubbsa. Więcej tu subtelności, więcej niuansów, gra z oryginałem aż się prosi o to, by posłuchać utworów Partcha.

Trzecia część to reakcja na art book Susanne Bürner „Vanishing Point: How to Disappear in America without a Trace” z cytatami z tekstów z oryginału. Przenosi nas w czasy współczesne, ale droga pozostaje miejscem akcji. Znów bardzo mocną i najbardziej „filmową” zawartość współtworzą tym razem aż trzy głosy i przesterowane gitary (wracają Grubbs i Grzegorkiewicz). Do tej odsłony najbardziej przydałaby się możliwość wyświetlania przez odtwarzacz CD napisów, niczym w telewizji lub kinie, bo tekstu jest dużo.

Kurz, Partch, prowincja, blues, dziwne historie – i tu mamy to wszystko, od czego wychodzi wzmiankowany Waits, tyle że na nieco innym poziomie. Wysokim, ale jednocześnie przystępnym brzmieniowo. Może dzięki temu, że ta część serii „Populista” zderza się z żywiołem ludowym z kraju, który dyktuje tematy popkulturze, wydaje mi się nie tylko najbardziej udanym, ale też zdecydowanie najbardziej przystępnym jej fragmentem. Może – liczę na to – punktem startu dla jej nowych odbiorców?

RÓŻNI WYKONAWCY „Populista: United States of America Triptych” (części I-III)
Bôłt Records 2013
I. 1939 Southern Recording Trip Fieldnotes
II. Ten Intrusions
III. Vanishing Point: How to Disappear in America without a Trace
Skład: Pete Simonelli (I-III), Miron Grzegorkiewicz (I, III), David Grubbs (II, III), David Maranha (II, III), DJ Lenar (I), Michał Biela (I), Andrea Belfi (II), Małgorzata Penkalla (III).
Trzeba posłuchać: „Parchman Prison, Mississippi” (I) – posłuchaj, „The Street” (II) – posłuchaj, „Kill the Dog” (III) – posłuchaj. Więcej o serii na stronie Bôłt Records i tutaj.