10 reakcji na „Gwiezdne wojny” w muzyce

Dziś światowy dzień „Gwiezdnych wojen”, pora więc na mały offtopic, skok w bok od zwykłej tonacji i podsumowanie licznych odniesień do cyklu w muzyce popularnej (i nie tylko). Mamy do czynienia z rozpoznawalnymi tematami Johna Williamsa tłuczonymi i podśpiewywanymi w milionach wersji, a do tego w setkach cytatów z dialogów w tekstach piosenek – w końcu to fenomen kulturowy. Trudno z plejady coverów, parodii, remiksów, mashupów, reakcji i innych form modnych przez lata wyłuskać dziesiątkę, więc będzie ona pewnie mocno naznaczona subiektywnymi doświadczeniami, ale starałem się, by przy okazji obejmowała bardzo różne formy odniesień. May the fourth be with you!

1. Meco – Star Wars Theme Medley (1977)

Utwory Domenico Monardo (znanego w świecie disco jako Meco, pierwszy instrument – co chyba nie bez znaczenia tutaj – puzon) – oparte oczywiście wprost na oryginałach Johna Williamsa – pozostają niepobite w swojej stylowości. Pewnie dlatego, że później imperium Lucasa niechętnie dzieliło się chodliwym materiałem związanym z gwiezdną sagą z kimkolwiek innym. W dodatku ta wersja wydana została na albumie przez RCA na gorąco, raptem 2-3 miesiące po premierze filmu, którego popularność rosła przecież dość sensacyjnie. Warto by do tego dopisać choreografię, połączyć dwa żywioły końca lat 70. („Star Wars” i disco) i stworzyć dyskotekowy musical.

2. Bounty Killer, Buccaneer & T.O.K. – Real Badman (2003)

Świat reggae zareagował na „Gwiezdne wojny” osobnym riddimem Star Wars, na którym opartych było sporo utworów dancehallowych, w tym ten, z charakterystycznym wokalem Bounty Killera z Jamajki, który w młodości zaliczał raczej wojny gangów i przełożył te doświadczenia na język sagi Lucasa, wykorzystując oczywiście słynny motyw „Marszu imperialnego”.

3. Kryzys – Wojny gwiezdne (1980)

Cytatów wziętych z serii Lucasa było w piosenkach sporo, ale my mamy szczególną tradycję. Rocznikowo „Gwiezdne wojny” połączyły się u nas nie tylko z rozgorzałą zimną wojną, ale i z nadchodzącą erą stanu wojennego. A przy tym piosenka Kryzysu przypomina o tym, jak całe pokolenie porozumiewało się kodem gwiezdno-wojennym (ilekroć tego słucham, przypominają mi się dziecięce zabawy w „Gwiezdne wojny”, często oparte tylko o to, co się usłyszało z relacji starszych kolegów, którzy widzieli). Wśród wielu coverów warto zwrócić uwagę na Futro.

4. 2 Skinnee J’s – Irresistible Force / Mind Trick (1998)

Rytmicznie „Marsz imperialny”, a na tym tle krzyżówka rocka i hip-hopu (choć właściwa nazwa gatunku, z którą się identyfikowali, to – uwaga – „nerdcore hip-hop”). Medley dwóch utworów trochę już zapomnianego zespołu rekrutującego się spośród muzycznego fandomu. Może nic wielkiego, ale zawsze lepsze niż Kasabian, którego członkowie należą także do ekstraklasy fanów „GW”, tyle że jakoś rzadko słychać to w muzyce (poza dedykacjami).

5. Gnarls Barkley – Crazy (2006)

Co ma wspólnego ten wielki hit naszych czasów z „Gwiezdnymi wojnami”? Bardzo rasową koncertową inscenizację na gali wręczenia filmowych nagród MTV w roku 2006. Cee-Lo jako Darth Vader? Czy trzeba więcej?

6. Kazik – Komandor Tarkin (2000)

Już było wyżej o pokoleniowym ukąszeniu „Gwiezdnych wojen”. Słychać to i tutaj. Jeden z lepszych jak dla mnie momentów Kazika w ogóle, bezpretensjonalna, inspirowana mocno filmami płyta „Melassa” z roku 2000 przyniosła m.in. taką właśnie współczesną impresję na temat drugoplanowej postaci z IV epizodu (potem też z epizodu III, ale tam już zabrakło świetnego Petera Cushinga). Znów z nawiązaniami do świata realnego.

7. DJ Q-bert – Cosmic Assassins (1998)

Świetny concept album w stylistyce SF fenomenalnego Q-berta nie mógł nie wykorzystać dialogów z jednej z kluczowych scen „Nowej nadziei”. Turntablistycznych wersji tematów z „GW” było więcej (np. Masta Hanksa). W ogóle lata 90. obfitowały w montowanie utworów z cytatów filmowych – „Gwiezdne wojny” dostały się tym sposobem jako ważny motyw debiutanckiej płyty Unkle „Psyence Fiction” (rocznik ten sam, co u Q-berta – 1998). Więc wybór jest raczej sposobem na zaznaczenie całej sfery wpływów.

8. WDR Rundfunkorchester – Star Wars Flashmob (2012)

Powiedzmy sobie szczerze: miło w czasie spaceru po Kolonii usłyszeć dobrą niemiecką radiową orkiestrę grającą temat z „Gwiezdnych wojen”, bo rzadko który utwór prezentowany bywał w tak fatalnych wykonaniach jak ten. Romantyczne, przywodzące na myśl Rachmaninowa czy Mussorgskiego, utwory Williamsa zostały strasznie zmaltretowane kiepskimi wykonaniami – jak już zaznaczałem na wstępie. Dlatego olbrzymie wrażenie robią wersje takie jak ta, zaprezentowana przez wokalną grupę Swingle Singers z Francji, zespół z 50-letnią tradycją (i z niejaką Anne Germain – kojarzy się, n’est-ce pas? – w składzie). Jeden z komentarzy rzuca trop – nawet oryginalne orkiestrowe wykonanie nie brzmiało tak czysto. Choć trudno się przecież przyczepiać do London Symphony Orchestra…

9. Epica – The Imperial March (2009)

Metalowych odpowiedzi na fenomen „Star Wars” pozornie było mnóstwo. W rzeczywistości musiałem wybrać muzycznie średnią, którą popisał się na płycie „The Classical Conspiracy” holenderski zespół grający symfoniczny metal. Według legendy również Metallica nagrała swoją wersję, ale z tego, co wiem, nie ma to dużo wspólnego z rzeczywistością. Dlatego najważniejszym (choć czy był jakiś konkretny ślad w postaci utworu?) metalowym znakiem poparcia dla sagi pozostaje nazwa polskiej (trzeci polski ślad w zestawieniu!) grupy Vader.

10. Eddie King & Tyler Marshall – The Star Wars That I Used To Know (2012)

Odprysk popularności przeboju „Somebody That I Used To Know” Gotye, a przy tym jedna z ciekawszych odpowiedzi na oryginalny klip. Jednocześnie – świadectwo rozczarowania fanów kierunkiem, w jakim poszedł George Lucas rozbudowujący pierwotną trylogię. Tak, tak, „Gangnam Style” w stylu „Gwiezdnych wojen” też już było. Filmy Lucasa to język popkultury i jeden z jej najbardziej żywotnych memów, doklei się więc do każdej przyszłej mody i formy.

Dalszych poszukiwań starczy na cały dzień, ale nie zmienia to faktu, że John Williams, choć był i pozostał dość odtwórczym kompozytorem, trafił w dziesiątkę, jego soundtrack posłużył jak napęd hiperprzestrzenny dla całej serii (epizod IV napędzał w stopniu zaskakującym jak na ówczesne kino i nowatorskim), no i koniec końców całkowicie zmienił historię muzyki filmowej.

JOHN WILLIAMS / LONDON SYMPHONY ORCHESTRA „Star Wars Episode IV: A New Hope OST”
20th Century Records 1977
Trzeba posłuchać: „Main Title Theme”, „Imperial March”