Polska ludowa kultura żydowska

Folkowy Fonogram Roku – najważniejsza polska nagroda w swojej kategorii – powędrował w tym roku (wyjątkowo ex aequo) do Kapeli Ze Wsi Warszawa i Adama Struga (tutaj więcej informacji). Ale mnie, który po raz pierwszy zostałem zaproszony do jury, otworzył oczy na jedną rzecz. To, czego wierzchołek widzimy czasem w różnego typu zestawieniach i recenzjach, czyli zjawisko nowej krajowej sceny muzyki żydowskiej – a ten wierzchołek to, wiadomo: projekty Trzaski, Rogińskiego, Szamburskiego czy Zimpla – to już w tej chwili potężni masowy nurt. Na trzydzieści kilka konkursowych płyt jedna czwarta to były propozycje stricte żydowskie – łącznie było ich więcej niż góralskich, kaszubskich czy śląskich. Parę innych albumów niosło elementy muzyki żydowskiej. I średnia jakość w tej próbce była wyższa niż w całej reszcie, co znaczy, że ten rejon przyciąga w tej chwili najzdolniejszych muzyków.

A przy tym wszystkim do konkursu nie trafiła przecież każda zeszłoroczna nowość z kręgu muzyki klezmerskiej czy folkowej nawiązującej do żydowskich tradycji i źródeł. I owszem, nie oddaje tego może charakter wspólnego werdyktu jury, ale dla mnie spokojnie w czołówce mogły się znaleźć 2-3 albumy z repertuarem z tych okolic. Jeden umieściłem we własnej jurorskiej czołówce i jest to kompletnie zaskakujący zeszłoroczny album kwartetu Samech z Krakowa, wydany przez Tzadika.

„Quachatta” to sukces o tyle przewidywalny, że mamy – to słychać co rusz w różnych rejonach – mnóstwo świetnych młodych kameralistów. O tyle jednak zaskakujący, że odnosi się w stylistyce do smyczkowych projektów Zorna z okolic Masady, ale utwory nie mają tej charakterystycznej dla Zorna szkicowej charakterystyki, nie są króciutkimi tematami, tylko dość rozbudowanymi kompozycjami ze zmiennym tempem i nastrojem. Pozbawia je to momentami masadowej lekkości, a wrażenie mocniejszego osadzenia rytmicznego potęguje fakt, że Samech to kwartet na trzy smyczki i perkusję. Dla każdego jednak coś miłego – i w tym wypadku ludowy urok kultury żydowskiej nie znika, a przy okazji mamy świetnie wyprodukowaną i bardzo romantyczną całość, w której między nutami drzemie sporo z polskiego krajobrazu. A jak już ktoś posłucha tego, to może jeszcze sięgnąć po wybór najciekawszych folkowych fonogramów z Kapelą, R.U.T.Ą., Adamem Strugiem czy Adamem Olesiem na czele. Przy okazji: drugi ciekawy trend, który pozostaje dość powszechny, to ludowe tematy w lekkich jazzowych aranżacjach. W pewien sposób przez analogię – bo w końcu podobny aparat napędza muzykę żydowską. A Festiwal Nowa Tradycja już 16-19 maja.

SAMECH „Quachatta”
Tzadik 2012
Trzeba posłuchać: „The Dream of Rabbi Lavy”, „Sun Salute”.