Stara szkoła dookoła

1. W „The Wire” bieżącym reedycjom po raz pierwszy dostały się aż trzy kolumny recenzji. I po raz pierwszy chyba w zestawieniu 50 wznowień dzieje się więcej ciekawego i nowego niż w rankingu premier 2012 roku. Can! Pauline Oliveros! Bernard Parmegiani! Daphne Oram! Andrzej Korzyński! Michael Chapman!

2. „Rolling Stone”, którego dotąd nie wspominałem w kontekście podsumowań roku 2012, wypada na tle konkurencji zaskakująco młodo… Pierwsza dziesiątka: Bruce Springsteen, Frank Ocean, Jack White, Bob Dylan, Fiona Apple, Kendrick Lamar, Edward Sharpe and the Magnetic Zeros, Green Day, Japandroids, Neil Young and Crazy Horse. A może to po prostu konkurencja doszlusowała do nieco starawej wizji prezentowanej zwykle przez „RS”?

3. Beck wydał nowy zestaw piosenek w postaci partytur. Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał jego piosenek z opublikowanego przed nieco ponad tygodniem „Song Reader”, to ich nie usłyszy, dopóki sobie nie zagra, albo nie poszuka interpretacji innych, które już się zaczęły pojawiać. Przynajmniej jeśli chodzi o piosenkę „Do We? We Do”, która została przedrukowana w prasie. Co jest rodzajem „singla” w tym całym XIX-wiecznym z ducha pomyśle. Bardziej retro już nie można.

4. Nowa płyta Małych Instrumentów (wydana skądinąd błyskawicznie po „Chemii i fizyce”), właściwie minialbum, jest dołączona do metalowego pudełka z korbką, pełnowartościowego małego instrumentu, i stosownie do tego nosi tytuł „Katarynka”. Nie jest to dla MI żaden przełom muzyczny, ale jako wydawnictwo – w limitowanym nakładzie 400 sztuk – jest jednym z najlepszych upominków świątecznych, jakie jestem w stanie sobie wyobrazić. Poza tym – kolejny instrument w rękach zwolenników starej szkoły.

5. Nowa Susanne Sundfor też jest trochę retro, ale tak naprawdę dodaję tych kilka zdań ze względu na wartość upominkową, jaką ma ta płyta. O poprzednim albumie Norweżki „The Brothel” wyrażałem się w samych superlatywach dawno temu. Dla tych, którzy znają tamten tytuł, „The Silicone Veil” zaskoczeniem nie będzie. Lepsze są tu tylko aranżacje orkiestrowe Larsa Horntvetha i wybitnej jakości produkcja. Reszta na tym samym poziomie, zarezerwowanym, w różnych aspektach sztuki piosenkowej – wokalnym, interpretacyjnym, autorskim – dla Tori Amos, Fiony Apple czy Adele. Czyli muzyka rozsądnego środka.
Płyta „The Brothel” dotarła do Polski z ponad rocznym opóźnieniem i tylko dzięki temu, że wydawcą był lokalny oddział EMI, teraz mamy małą wytwórnię (już tylko luźno skojarzoną z EMI – a koncern i tak w trakcie przekształceń) i małe szanse na coś więc niż prywatny import. Czyli też oldskulowo, biorąc pod uwagę, że jeszcze 20 lat temu robiliśmy to w Polsce z niemal całą zagraniczną produkcją muzyczną. Dalej wielkimi krokami idzie stare.

SUSANNE SUNDFOR „The Silicone Veil”
Sonnet Sounds 2012
7/10
Trzeba posłuchać:
Można zacząć od utworu tytułowego.