Sony stajl

Wyjezdzajac wlasnie na jeden z festiwali i w perspektywie majac pisanie zaleglych artykulow poza domem, skoczylem do sklepu z planeta w nazwie i dokupilem klawiature do swojego tabletu. Ow tablet wyprodukowala firma Sony, do ktorej mam slabosc, prawdopodobnie na skutek osobistej historii walkmanow, odtwarzaczy cd, telewizorow oraz konsol, a nawet telefonow, ktore sie nie psuly i nie szpecily otoczenia. Teraz wiec na miejscu wybralem produkt drozszy, ale markowy – piekna klawiature Sony pod bluetooth, sprawdziwszy jeszcze przy okazji u sprzedawcy z napisem „Vaio” na koszulce, czy aby ta klawiatura bedzie wspolpracowac z moim tabletem. Uslyszalem, ze bezwzglednie i najlepiej na swiecie. I rzeczywiscie, wspolpracuje, ale – jak pewnie zauwazyla juz wiekszosc czytelnikow zirytowanych tym wpisem – czegos jej brakuje. Ogonkow. Polskich znakow. W tej dziedzinie wspolpracowac nie chce.

Nie chcialbym, zeby ten wpis zostal uznany za silenie sie na Kominka, choc nie powiem – po wpadce z klawiatura troche bardziej rozumiem jego slynny wpis na temat dr. Oetkera. Zaczalem jednak inaczej, bluzgajac tylko pod nosem, z niedowierzaniem, gdy okazalo sie, ze produkt ma polska instrukcje, ale w tej polskojezycznej instrukcji moge sie dowiedziec co najwyzej, jak wpisywac jakies skandynawskie znaki diakrytyczne, lecz juz nie pospolite polskie „e” i „a” – no wlasnie, przeciez na tym diabelnym urzadzeniu nie napisze nawet, co trace. Ze wprawdzie mam prawy alt, ale moge go sobie wydlubac i dac psu sasiadow do zabawy, bo w sumie przeciez nawet jako kostka do scrabble mi sie nie przyda.

No wiec grzecznie zadzwonilem do instytucji, ktora polskich znakow w nazwie nie uzywa, czyli Sony Support Team. Pracuja tam – chcialbym to podkreslic – bardzo mili ludzie. Uznali jednak za stosowne, by wyrazic na poczatek zdziwienie, ze w ogole ktos uzywa urzadzenia o symbolu SGP-WKB1 („Czy Pan to kupil w polskim sklepie?”), bo sami nie maja informacji na jego temat. Ale cos znajda. Po krotkim kontakcie telefonicznym wszedlem na droge mailowa, by – dalej bardzo milo – korespondowac z SST. Zapytali, czyli po podlaczeniu klawiatury mam mozliwosc wyboru jezyka polskiego. Odpowiedzialem, ze w tablecie polski mam wlaczony na stale, a klawiatura nie daje mi zadnego innego wyboru. Po tym dialogu serwis wydal mailowa opinie na temat urzadzenia:

Niestety na zewnętrznej klawiaturze nie będzie Pan miał możliwości używania polskich znaków.
Wybór języka polskiego w ustawieniach tabletu będzie tylko funkcjonował na wewnętrznej klawiaturze tabletu.

Wow – pomyslalem – co za szczerosc. Spryciarze w SST maja oczywiscie inne klawiatury, co widac powyzej (cytat przekopiowalem z korespondencji). Fakt, ze w Sony posluguja sie jezykiem polskim, bardzo mnie podbudowal i sprawil, ze nabralem odwagi, by napisac to, co nastepuje:

Tak się składa, że zajmuję się pisaniem po polsku. Proszę więc o informację, czy są Państwo w stanie wymienić mi tę klawiaturę na sprzęt w pełni użyteczny i jakie są warunki takiej wymiany.

To juz napisalem na klawiaturze komputerowej, w przeswiadczeniu, ze gdy pada haslo „polszczyzna” musze dbac o poziom. Dostalo sie kiedys tytul Mlodego Ambasadora Polszczyzny, noblesse oblige, zeby nie uzywac kolejnych polskich znakow. Skrocony zapis dalszej czesci konwersacji brzmial tak:

– Jeżeli chodzi o wymianę sprzętu lub jego zwrot proszę o kontakt ze sprzedawcą.
– Chciałbym zwrócić uwagę, że problem w tym przypadku nie leży po stronie sprzedawcy. Za brak polskiej wersji językowej odpowiada dystrybutor, czyli firma Sony.
– Uprzejmie informuję, że brak polskich znaków nie wynika z winy producenta, w tym przypadku firmy Sony. Jest to naturalne ograniczenie produktu związane z systemem operacyjnym Android.

Po tym ostatnim dowiedzialem sie jeszcze, ze podobne problemy ze sprzetem Sony maja uzytkownicy klawiatur z Rosji, Turcji i Czech. Przynaleznosc do miedzynarodowki frajerow w takim skladzie panstwowym nawet troche mnie pocieszyla (tym bardziej, ze jej czesc stanowia sasiedzi), ale tylko troche, bo moja klawiatura nie zmienila dzieki temu swojego stosunku do polskich znakow, a w miedzyczasie dowiedzialem sie, ze sa firmy (np. Asus), ktore podobno jakos sobie z tym radza. Maja za to na pewno wiele innych mankamentow.

Od tej chwili Sony Support Team stal sie jakby mniej rozmowny. Dzwonili do mnie jeszcze raz, zeby sprawdzic, czy moge wlaczyc costam w ustawieniach. A poniewaz costam w ustawieniach bylo juz wlaczone i nic to nie zmienilo, przestali zawracac mnie – i sobie – glowe modelem SGP-WKB1. Klawiatura dalej jest w sprzedazy i dalej pozostaje zupelnie bezuzyteczna dla ludzi poslugujacych sie zawodowo jezykiem polskim, czyli pewnie dla jakichs 99 proc. mieszkancow tego kraju. Co utwierdza mnie w dzieciecym przeswiadczeniu, ze firma Sony to cos magicznie elitarnego. Moze na tym opiera sie ten reklamowany szeroko Sony stajl.

Bezuzyteczna jest tez – skoro juz tak dobieram przedmioty w pary – nowa plyta Rihanny. Ta juz w czasach tego, co w istocie przyniosło jej popularnosc – czyli „ella, ella” – wybitna wokalistka nie byla, ale potrafila sie zapetlic jak maszyna. Na nowym albumie nie ma nawet wiecej niz przecietnie muzycznego Photoshopa, czyli rysowanych wokali, ale retusze sa (szczegolnie duzo w „Lost in Paradise”), a zapetlania ogolnie nawet calkiem sporo.

Gwiazda z Barbadosu osiaga tu pewien ideal dzisiejszego wycyzelowanego popowego spiewania, stajac sie wokalistka, ktora mozna z powodzeniem sterowac z samplera. Poszczegolne partie podkladow ukladaja się w dosc przewidywalny strumien, a wokale dokladnie wpasowuja sie w nie takt po takcie, co obnaza prace norweskiego teamu StarGate czy Davida Guetty (wazni autorzy plyty) jako prostej dlubaniny w komputerze, dosc mechanicznej, kwadratowej rytmicznie, bez swingu, funku. Rowniez w wokalach, ktore rzadko wychodza poza granice taktu, a zazwyczaj trzymaja sie jej kurczowo. To nie sa jakies szczegolnie tragiczne piosenki, ale kazda linijka moglaby byc rownie dobrze wgrana do pamieci samplera i wypuszczana za nacisnieciem przycisku – pod jednym na przyklad „Shine right like a diamond”, pod drugim „O-oo-ooo”, a pod trzecim „We’re beautfiul like diamonds in the sky” – kazda wydaje sie zreszta duplikatem. I to wszystko na koniec mogloby byc odtwarzane z klawiatury. Wystarczy ctrl+c i ctrl+v. Przynajmniej tutaj polskie znaki nie sa potrzebne, wiec moze by tak dokonac na wlasna reke kilku usprawnien w SGP-WKB1 i ruszyc tropem najlepszych?

RIHANNA „Unapologetic”
Def Jam 2012
4/10
Trzeba posluchac:
Tylko jesli pracujecie w Sony – w ramach kary. Co do klawiatury – jesli naprawde sadzicie, ze obecnosc czy nieobecnosc polskich znakow niczego nie zmienia, polecam dokladna lekture powyzszego wpisu. A potem jeszcze tekstu Mariusza Hermy o historii poddanych QWERTY.