Wydaje się w Polsce: Sangoplasmo

Podobno redaktorzy oxfordzkiego słownika języka angielskiego w skróconej wersji usunęli ostatnio z banku definicji „kasetę magnetofonową”. Spotkanie w czasie Unsoundu poświęcone premierowym wydawnictwom Sangoplasmo utwierdziło mnie jednak w przekonaniu, że im bardziej się o kasecie zapomina, tym – zgodnie z zasadami opisanymi w „Retromanii” – podbija się jej wartość jako nośnika spoza komercyjnego rynku. I tym większą otoczkę romantyzmu będą miały działania wytwórni takich jak ta wrocławska, prezentująca nowe tytuły w bardzo krótkich seriach już od dwóch lat. Pisałem o tym w bieżącej „Polityce” papierowej, na www tekst jest tutaj. A poniżej załącznik-uzupełnienie. Czyli trzy kasety polskich wykonawców, które cały czas można jeszcze kupić na tym oryginalnym nośniku.

SUAVES FIGURES „Nouveaux Gymnastes” MC
Sangoplasmo 2012
8/10

Swobodne i leniwie meandrujące syntezatorowe melodie przepuszczone przez stary delay, bardzo nastrojowe, na poziomie tych lepszych wydawnictw ze Spectrum Spools. A to płyta Piotra Kurka (vel Piętnastka – ma już pod tym szyldem świetną kasetę na koncie) i Sylvii Monnier nagrana pod szyldem Suaves Figures (ktoś wie, jak to czytać? z francuska?) przed paroma miesiącami w Lyonie i wydana na kasecie przez Sangoplasmo.

100 egzemplarzy niebieskiej kasety, która zawiera muzykę wprost doskonale komponującą się z taśmowym trybem słuchania i ocieplonym, nico okrojonym częstotliwościowo brzmieniem tego medium. Do odsłuchu chyba tylko na stronie Sango i podejrzewam, że trzeba działać szybko, bo rzecz znajdzie sporo słuchaczy.

ARSZYN „b” MC
Sangoplasmo 2012
7/10

Duże zaskoczenie, bo dawno nie słuchałem w tak długiej dawce muzyki Krzysztofa Topolskiego, którego pamiętam nieźle z okresu, gdy porzucał świat popu i rocka i posadę perkusisty na rzecz bardziej złożonej twórczości solowej, zdecydowanie elektronicznej. Ale dobrze to chyba ilustruje rejony poszukiwań tego artysty. Całość przetwarza bowiem brzmienia różnych instrumentów akustycznych (smyczkowych, dętych) i łączy nagrania studyjne z field recordingiem. Pokazuje też dość szaloną rozpiętość zainteresowań Arszyna, co może wprowadzać pewne zamieszanie, ale wycisza się na końcu w świetnej medytacji na fortepian i kliki w stylu Raster-Noton (kliki/glitche na taśmie to niezła perwersja, ale zarazem – przynajmniej ZAWSZE wiadomo, że chodzi o świadomy zabieg). 100 sztuk. Wydane nieco wcześniej niż pozostałe dwie taśmy, ale jeszcze do wzięcia.

THE PHANTOM „MC1” MC
Sangoplasmo 2012
7/10

Zaraz? Jaka nadzieja polskiej sceny klubowej? Jaki house? Ktoś mi chyba źle wprowadził warszawskiego producenta tworzącego jako The Phantom, skoro nie znalazłem na kasecie „MC1” żadnego elementu kojarzącego się z tamtymi etykietkami. Wychodzi na to, że to mało reprezentatywne wydawnictwo. Ale jakie ciekawe.

Z jego przyjęciem miałem tak jak z setem Phantoma na Unsoundzie. Najpierw niedowierzanie, gdy słychać muzykę Pink Floyd, potem jakieś inne brzmienia z lat 80., ale o zupełnie innym charakterze niż to, co przywykliśmy opatrywać łatką „ejtisów”, blisko New Age, bliżej niezidentyfikowanej (przeze mnie przynajmniej) muzyki filmowej z epoki, masywne syntezatorowe pady, syntetyczne smyczki, minimalizm, gdzieś po drodze Laurie Anderson, na koniec Vollenweider. Ale potem refleksja, że to przecież set idealnie złożony, że oto dostaliśmy miks dźwięków z epoki zebranych pod zupełnie innym kątem.
Tamten set był na pewno w dużej mierze zestawem inspiracji, które zaowocowały materiałem na „MC1”. I do tego, momentami nieco pompatycznego, ale zarazem dość romantycznego, budowanego na potężnych akordach syntezatorowych materiału podchodziłem na początku z rezerwą. Ale potem za każdym razem podobał mi się coraz bardziej. Szczególnie pierwsza część „Midnight Lover” i „Beach Theme”.

Kasetę w fajnej lateksowej kieszonce projektu Maldorora (200 egzemplarzy – duży nakład jak na Sango) można wciąż kupić. Setu z Unsoundu można posłuchać za darmo:

PS Przy okazji: serwis DNA Muzyki opublikował ostatnio wywiad ze mną w serii „Blogosfera muzyczna”. Znaleźć go można tutaj, a tę drobną (auto)reklamę niech usprawiedliwi fakt, że mają też innych rozmówców, m.in. Łukasza Warnę-Wiesławskiego (Niezal) i Marcelego Frączka (WAFP).