Showcase, czyli przegląd kadr

Jak mawiał mój dziadek, wczesne wstawanie i wczesny ślub jeszcze nikomu nie zaszkodziły. I sam był chodzącym dowodem na prawdziwość tej tezy. Nie pozostawił mi żadnej złotej myśli komentującej wczesne robienie kariery, więc muszę ją do rodzinnego zbioru dopisać sam: Wczesnoszkolna kariera zrobi z ciebie frajera. Ale zanim przejdę do uzasadnienia, parę innych uzasadnień zupełnie innych maksym. A to dlatego, że nazbierało się sporo polskich płyt, które z różnych względów warto (lub wręcz trzeba – z różnych powodów) opisać. Znów pod szyldem krajowego przeglądu kadr, co zresztą odpowiada okolicznościom – jutro na targach muzycznych Co Jest Grane kolejny showcase młodych polskich wykonawców, czyli przegląd kadr z eksportowymi szansami. A pierwszy zespół na dzisiejszej liście już dziś można usłyszeć w Trójce. W czasie targów też zresztą wystąpią.

SNOWMAN „The Best Is Yet to Come”
Kayax 2011
7/10
Trzeba posłuchać:
„Cold Love”, utwór tytułowy.
Na okładce grzecznie przygotowali się do egzekucji. Ale chociaż płyta sprzed trzech lat przyniosła mi lekki zawód, to tutaj połączenie nieco pompatycznego (ale emocjonującego) rocka z elementami improwizacji przyniosło ciekawe efekty. Świetnie wypada saksofonista Paweł Postaremczak, zapracowany ostatnio muzyk Hery, której druga płyta wyszła mniej więcej w tym samym czasie. Niespodziewany cover Talk Talk i polski tekst Michała Wiraszki na koniec w utworze „Niezmienne” trochę zbiły mnie z tropu (chociaż i wcześniej jest polski tekst w utworze „Bzdurrra”) i zamieszały w głowie, ale całość pozostawiła raczej dobre wrażenie – można dopisać plus przy nazwisku Marcina Borsa, który ogarnął brzmieniowo coś, co – mam wrażenie – było dość dużym artystycznym rozedrganiem.

SUPERXIU „Idealism”
Ampersand 2011
7/10
Trzeba posłuchać:
„Colours of Light”, „Black Cat”.
SUPERXIU – ODYSSEY by SuperXiu
Ocena podobna, tylko problemy z tym zespołem mam zupełnie inne. Nad brzmieniem i stylistyką to oni panują w stu procentach, tylko że kierunek nie byłby moją parą kaloszy nawet gdyby na kolejnym Off Festivalu lało, a ja nie miałbym nawet torby foliowej do owinięcia trampków. Słowem: wchodzę do namiotu, żeby docenić warsztat i jak to porządnie wszystko zrobione, ale pląsy zostawiam młodszym. Z drugiej strony – natychmiast zaprosiłbym ich na wszystkie promocyjne imprezy polskich instytucji za granicą. Niech podrywają obce nastolatki, odbierają fanów Editorsom i zawstydzają rówieśników tym, jak można panować nad rockową piosenką i stopniować emocje na płycie. To ostatnie wyszło im szczególnie znakomicie (radzę posłuchać pod tym kątem drugiej części płyty). Jest na „Idealism” parę sygnałów, że interesują zespół różne rejony, więc nie szufladkowałbym ich na amen i uznał rzecz za rozwojową.

NEURASJA „Neurasja”
Unzipped Fly 2011
6/10
Trzeba posłuchać:
„Na moim ciele”, „Stoję w deszczu”.
NEURASJA promomix by UZF Recordings

Kłopot jak powyżej – znów precyzyjny styl, unurzany w ludowości, ale trochę brak mi cierpliwości do tych minimalistycznie zaaranżowanych kompozycji eksponujących prosty głos. Neurasja niewątpliwie wie, czego chce. To doświadczeni muzycy (basistę Wojtka Traczyka i perkusistę Huberta Zemlera znać możecie z całego mnóstwa innych formacji), tylko prywatnie wolałbym ich w repertuarze, który trochę lepiej by to eksponował. „Na moim ciele” to by mogło być słowiańskie Portishead, ale wolałbym, żeby płyta w całości brzmiała bardziej jak „Stoję w deszczu”. Bo stoję – jak się okazuję – trochę bardziej po rockowej stronie wrażliwości Neurasji. Przy okazji – jedna z najlepszych okładek roku w Polsce i bezwzględnie jedna z najlepiej wyprodukowanych płyt w tym kraju. Dla mnie dodatkowym bonusem za zajęcie się tym albumem było – po wpisaniu w Google nazwy wytwórni „Unzipped Fly” – znalezienie tego. Bez związku z tematem, ale warto.

ROSEMARY’S KIDS „Songs On the End of the World”
2.47 Production 2011
7/10
Trzeba posłuchać:
„Gift”.
Rosemarys-Kids-Teaser-Songs-on-the-End-of-the-World.mp3 by Rosemary’s Kids
Supergrupa w hołdzie Miłoszowi – tak rzutem na taśmę, pod koniec roku Miłosza. Anglojęzyczne wersje poezji naszego noblisty w tym roku sprawdzały się w polskiej piosence lepiej niż oryginały, czego kolejnym dowodem ten album. Tworzą go m.in. Tomo Żyżyk (mnie bardziej znany wcześniej jako sprawny organizator w polskim środowisku muzycznym – tu jako wokalista i kompozytor większości piosenek), Radek Łukasiewicz (Pustki), Misia Furtak (Tres.B), Bodek Pezda (kiedyś Agressiva 69) i Daniel Pigoński (Polpo Motel). Stylistycznie rzecz jest mocno rozciągnięta między mrocznymi, nowofalowymi, chwilami niemal gotycko-rockowymi nastrojami a lżejszymi klimatami syntezatorowymi („Faith”, „Gift”). Mam do całości (długiej bardzo) trochę zastrzeżeń, ale Żyżykowi świetnie się udaje wychwycić u Miłosza frazy nadające się do wielokrotnego powtarzania i zrobić z jednego z wierszy (wspomniany „Gift”, czyli „Dar”) największy chyba piosenkowy przebój roku Miłosza.

KUMKA OLIK „Nowy koniec świata”
Independent Alliance 2011
5/10
Trzeba posłuchać:
„Szukam siebie” – ktoś bystry już zdążył je oznaczyć hasłem „Foo Fighters – Everlong”.
Kumka Olik – Szukam sie by kumkaolik
No i teraz będzie w końcu o tym rannym wstawaniu. A właściwie – wczesnej karierze. Czasem lepiej sobie trochę poluzować, szczególnie jak się ma talent do pisania dość bezpretensjonalnych piosenek w stylu lat 80., a tych Kumka Olik ma już parę na koncie. Nie wiem, czy studio producenckie Bena Findlaya robi to zawsze, ale właściwie uniemożliwili mi słuchanie tej płyty i to jest również spory zarzut do zespołu, który nie zareagował na to, że ktoś im kompresją zniszczył dynamikę na płycie. Po drugie, głupio żyć w świecie melodii i tekstów poprzedniej generacji – przynajmniej mnie pod tym względem w piosenkach Kumki coś zgrzyta. Mnóstwo cytatów z innych piosenek, za dużo tych lat 80., koledzy też, jak już są, to z pokolenia rodziców (Waglewski senior). Ja tam źle Holakom nie życzę, ale to już trzecia płyta w krótkim czasie, a w ich muzyce stagnacja i brak nowych oryginalnych pomysłów. Doradzam jakiegoś sensownego i krytycznie nastawionego do ich produkcji trenera. Brian Eno pewnie niedostępny, ale może Marcin Bors? I na pocieszenie dodam (takie złowrogie memento), że gdyby debiutowali jeszcze wcześniej, mogłoby ich spotkać coś takiego:

LITTLE BREAVER „Nie pasuję tutaj”
Universal 2011
Trzeba posłuchać: Parę taktów wystarczy. Nie będę załączał materiału dowodowego, bo mi żal bohaterów – dzieci w wieku od lat 7 do 13, które mogą dziś w łatwy sposób przegrać przyszłą karierę. Nie będę też wystawiał oceny, bo jestem przeciwny dopuszczaniu do prostych porównań z płytami nagranymi przez dorosłych.
Nie pisałbym o tej płycie, gdyby nie to, że już leci na najwyższej rotacji jako soundtrack do zakupów w EMPiK-u. Poza tym zależy mi bardzo, żeby te dzieciaki – finaliści, o ile dobrze pamiętam, polsatowskiego „Must Be the Music” – puściły na razie mimo uszu porady swoich rodziców, opiekunów, menedżerów, czy kogo tam słuchają, i zabrały się do lekcji. Prawdziwy punk to dzisiaj (w epoce talent showów i castingów w przedszkolu) odrabianie zadań domowych, szkoła i olewanie kariery. W każdym razie nie wyśpiewywanie tekstów typu „Miałam marzenia / Kiedy byłam mała / Urodzić się wcześniej / Trzydzieści lat / Gdy rządziła muza / Czadowa, wspaniała / Kiedy rockiem żył / Cały świat”, które zdradzają nostalgię, owszem, ale pokolenia ich rodziców. Pora się więc najzwyczajniej w świecie zbuntować. Na początek proponuję nakopać temu, kto wymyślił nazwę. Dzieciakom pewnie ktoś zablokował treści dla dorosłych w Internecie, więc wyjaśnię, że „beaver” – które mnie się od razu skojarzyło z „breaver” (może dlatego, że kompletnie nie wiem, o co chodzi z „breaver”) – opisuje po angielsku nie tylko zwierzątko zwane bobrem. W tekstach rockowych w każdym razie ma nieco inne znaczenie. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale naprędce najwyraźniej nagrywana płyta „Nie pasuję tutaj” – której rockowego autentyzmu nie dodają raczej sponsorujące dzieło żelki Haribo – nie powinna wyjść poza postać demo. Macie na pewno jakiś talent, ale przede wszystkim macie czas, żeby go odkryć, doszlifować i przedstawić światu na własnych zasadach.