Czy niezależni spłonęli w Londynie?

Zamieszki na obrzeżach Londynu – jak już wiadomo od dwóch dni – dotknęły przemysł płytowy. I to ten mniejszego kalibru, niezależny, bo centrum dystrybucyjne Sony, które zostało podpalone, było magazynem dla sieci dystrybucyjnej PIAS, z której korzysta wielu niezależnych wydawców brytyjskich. Dziś pojawił się pierwszy bodaj tekst z próbą oceny strat. Warto do niego zajrzeć, bo być może za chwilę znajdziecie w nim uzasadnienie dla przesuwającej się premiery ulubionego wykonawcy. „Guardian” twierdzi, że niektóre małe wytwórnie mimo potencjalnej wypłaty odszkodowań mogą mieć problemy z płynnością.

Tragikomicznie w tym kontekście wygląda historia rapera/producenta Toddla T, który niedawno był bohaterem specyficznej afery, gdy Ninja Tune ogłosiła, że jego nowy materiał wyciekł do sieci za sprawą jednego z niemieckich dziennikarzy. A teraz przepadły całe zapasy przygotowywanej do wydania płyty artysty.
Tragikomicznie brzmi też wypowiedź jednego z właścicieli sklepów w linkowanym wyżej tekście:

The Piccadilly record shop in Manchester did not get looted, yet that doesn’t mean the shop hasn’t been hit. „Vinyl must’ve not been that interesting to the looters,” laughs Darryl Mottershead, who runs the shop. „They probably already nicked the music online years ago.”

Ostatnio na Offie mignął mi ktoś w koszulce „Vinyl is killing mp3 industry”. Gdyby nie fakt, że spalenie magazynów Sony było częścią olbrzymiego społecznego zjawiska, można by pomyśleć, że oto „mp3 industry” kontratakuje.