To matematyka dała nam tę płytę

Pamiętacie Brzechwę? „I ojciec, i babka, i dziadek, i matka jadali wciąż jabłka / A ja już nie mogę, już dosyć, już basta!”. Dan Snaith też chyba miał trochę dosyć. Tak się bowiem składa, że jego dziadek był matematykiem, jego ojciec był matematykiem, matka uczyła matematyki, siostra została matematyczką i wyszła za matematyka. Co więcej, on sam również jest dyplomowanym matematykiem, tyle że zajął się muzyką. Dziś nagrywa i występuje na scenie jako jednoosobowy projekt Caribou. Tych, którzy o tym nie wiedzą, chciałbym zachęcić do posłuchania – w ramach jednoosobowej kampanii społecznej.

O tym, że od matematyki do muzyki całkiem blisko, powie najbardziej głuchy z matematyków i najbardziej nieoczytany z muzyków. Ale w wydaniu Caribou rzecz nabiera dodatkowego sensu – w tej chwili, jeszcze bardziej niż dotąd, jest to muzyka, o której brzmieniu decydują syntezatory, a za ich działaniem kryją się najbardziej znienawidzone elementy przedmiotu nielubianego przez maturzystów: rachunek różniczkowy (obwiednie dźwięku), funkcje trygonometryczne (amplitudy) czy równania falowe (filtry dolnoprzepustowe) itp. Wszystko naraz usłyszycie choćby w przebojowym utworze „Sun”. I co, przeszkadza?

Słychać, że ta muzyka jest poukładana, uporządkowana w sposób chwilami graniczący z obsesją. Ale z drugiej strony – emocjonalny charakter nadają jej niezwykłej klasy melodie i wycofany, smutny wokal Snaitha, kojarzący się ze śpiewem Erlenda Øye (a czasem, jak w „Hannibal”, wręcz z Ianem Curtisem). Zresztą i Erlend, i Dan są podobnymi przypadkami jajogłowych, melancholijnych introwertyków, którzy nie wiedzieć czemu zainteresowali się elektroniczną muzyka taneczną. Bo – tego zapomniałem dodać – mocno podbudowana rytmicznie muzyka Caribou (coraz lepsza z płyty na płytę, ale poprzednią „Andorrę” zdecydowanie też warto poznać) nadaje się do tańca, tyle że nie w sytuacjach euforii. Wesoły taniec odpada. Ale można potańczyć na smutno.

W dzieciństwie zamiast bajek na dobranoc Snaith miał podobno słuchać ciekawych faktów o liczbach pierwszych. I proszę, nie tylko doczekał się okularów, ale przy okazji wyszedł na ludzi i gra dzisiaj dla hipsterów na całym świecie (koncerty Caribou polecam z całą mocą – można sprawdzić już 18 czerwca w Gdańsku). Bardzo bym sobie życzył, żeby w nowej odsłonie kampanii społecznej matematyki polski rząd wykorzystał właśnie muzykę Caribou. Będzie ciągle w temacie, no i na czasie.

CARIBOU „Swim”
City Slang 2010
8/10
Trzeba posłuchać:
„Sun”, „Kaili”, „Hannibal”